Zapukała w solidne, dębowe drzwi. Po chwili usłyszała odgłos
kroków. Schowała się za boczną ścianą, bojąc się, że mogła się pomylić i
otworzy jej ktoś z rodziny Louis’a, a nie on sam. Okolica o tej godzinie
wydawała się opustoszała. Spokój przecinał od czasu do czasu świergot ptaków w
pobliskich drzewach. Usłyszała jak ktoś uchyla drzwi i zobaczyła, iż na
zewnątrz wychynęła znajoma postać. Wyszła z ukrycia, otrzepując się z tynku
osiadłego na rękawie jej kurtki. Gdy uniosła głowę ich spojrzenia się
skrzyżowały. Cisza jaka w tamtej chwili między nimi zapanowała, wydawała się
rozprzestrzeniać niemal na całą ulicę. Jak gdyby nikogo poza nimi nie było, nic
nie istniało. Wszystko zniknęło. Bo oto znowu ona się pojawiła i Louis nie
wiedział, czy się cieszyć, czy bać się tego, co może wyniknąć z ponownego
spotkania.
- Cześć.
- Cześć.
- Dawno cię nie-
- Wiem. Dwa lata – przerwała mu i delikatnie się uśmiechnęła.
- Nic się nie zmieniłaś.
- Dzięki…
- To nie był komplement. Dosłownie: n i c się nie zmieniłaś. Mam dobrą pamięć – Thea zamarła, jednak szybko się otrząsnęła po uwadze młodego Tomlinsona. Nie mogła pokazać, że coś zbiło ją
z tropu.
- Cześć.
- Dawno cię nie-
- Wiem. Dwa lata – przerwała mu i delikatnie się uśmiechnęła.
- Nic się nie zmieniłaś.
- Dzięki…
- To nie był komplement. Dosłownie: n i c się nie zmieniłaś. Mam dobrą pamięć – Thea zamarła, jednak szybko się otrząsnęła po uwadze młodego Tomlinsona. Nie mogła pokazać, że coś zbiło ją
z tropu.
- Louis, ludzie w moim wieku już się tak nie rozwijają. Będę
wyglądać podobnie przez następne kilka lat. W przeciwieństwie do ciebie. Niech
tylko spojrzę! Czy mi się zdaje czy podskoczyłeś o dobre pięć centymetrów? – wykrzyknęła,
teatralnie wymachując rękami.
Chłopiec od razu stracił zainteresowanie wcześniejszym
tematem. Wypiął dumnie pierś i powiedział głosem na tylko głębokim, na ile stać
było dziesięciolatka:
- Sześć i pół.
- Ho ho! Nieźle, całkiem nieźle. Jeszcze chwila, a mnie
przerośniesz.
- A wtedy cię zatrzymam i już nigdy mi nie znikniesz – odpowiedział
zachwycony tą wizją Louis.
Thea wybuchnęła śmiechem, który skutecznie rozładował
napięcie panujące między nimi.
***
Za oknem jeszcze mocno świeciło słońce, a mimo to nie dawało
ciepła. Louis i Thea schowani pod ciepłym kocem oglądali program muzyczny,
przekrzykując się, który zawodnik powinien wygrać. Dziewczyna z pozoru
całkowicie pochłonięta losami bohaterów odcinka, cały czas w myślach pilnowała
się z czasem. Wiedziała, że zostało jej może kilkanaście minut do powrotu
rodziny Louis’a. Zawsze jednak wolała odejść wcześniej. Taka rezerwa dodawała
jej pewności, że ze wszystkim zdąży, że wszystko kontroluje. Spojrzała na
chłopca, którego głowa opierała się o jej ramię. Żal było go opuszczać, ale nie
miała wyboru. Poruszyła się delikatnie, chcąc zwrócić na siebie uwagę
towarzysza.
- Muszę już iść – oznajmiła ze spokojem. Chłopiec od razu
podniósł głowę i spojrzał jej prosto w oczy. Zobaczyła na jego twarzy smutek
wymieszany ze złością.
- To bez sensu. Przychodzisz i zaraz odchodzisz. Pojawiasz
się i znikasz. Mówisz, że jesteśmy przyjaciółmi, ale nie chcesz ze mną zostać
dłużej niż godzinę. Opowiadasz mi o rzeczach, których wcale nie ma. Skąd mam
wiedzieć kim jesteś? Jesteś dziwna i czasami się boję – każde zdanie wypowiadał
coraz głośniej. – Nie mogę już… Powiedziałem im!
- Co? – Thea zamarła. – Louis, co powiedziałeś i komu?
Jego oczy się zaszkliły. Kręcił głową, siedząc obok niej.
Czuła, że jest roztrzęsiony i nie potrafi pozbierać myśli.
- Ja… nie potrafiłem dotrzymać naszej obietnicy – załkał. – Któregoś
dnia nie wytrzymałem i opowiedziałem o tobie moim kolegom ze szkoły. Im dłużej
mówiłem, tym było gorzej. Zaczęli się śmiać. Przezywać mnie od dziwaków i
nawiedzonych. Oni nie uwierzyli, rozumiesz? Wyśmiali mnie i zostawili. Już nikt się ze mną nie przyjaźni. Przez
ciebie! A ty się nie pojawiałaś i sam zacząłem o sobie myśleć jak o świrze.
Nienawidzę tego! Czemu tutaj jesteś Thea, czemu?
Louis wstał z kanapy i wlepił w nią oskarżycielski wzrok.
To jej wina. Poczuła ciężar na sercu.
- Uspokój się! Nie przejmuj się nimi. Powiedz, że to był
tylko żart, że chciałeś ich wkręcić. Cokolwiek! Poradzisz sobie – położyła mu
rękę na ramieniu. - Widzisz mnie. Ja naprawdę istnieję, niczego sobie nie
zmyśliłeś. Zrobiłeś błąd, opowiadając im o tym wszystkim, ale da się to
naprawić. Nawet jeśli oni nie będą chcieli się z tobą przyjaźnić, to kiedyś
znajdziesz wspaniałych ludzi, którzy będą z tobą nawet, gdy zaczniesz mówić
kompletne brednie. Uwierz mi. Głowa do góry Louisie Tomlinsonie. Czeka cię
wielka przyszłość.
Pokiwał powoli głową, rękawem bluzy wytarł słone łzy i
stanął na baczność, jakby zaraz miał składać przysięgę.
- Okej – odpowiedział.
- Świetny z ciebie chłopak, Louis – poklepała go po plecach,
a on lekko się zaczerwienił.
- Policzyć do trzech?
- Tak – potwierdziła Thea, zdumiona jego nagłą zmianą.
Zamknął oczy, a na jego twarzy wykwitł uśmiech,
kontrastujący z mokrymi śladami po płaczu. Kiedy skończył, otworzył oczy, a jej
już nie było. Zniknęła niczym duch.
- Tylko wróć – wyszeptał. Usiadł ponownie na kanapie i
sięgnął po pilot, leżący obok miejsca, gdzie jeszcze kilka minut temu siedziała
Thea. Jednak, kiedy brał do ręki przedmiot, coś przykuło jego uwagę. Zrzucił
koc na ziemię, a jego oczom ukazało się zdjęcie. Przedstawiało pięciu mężczyzn,
stojących tyłem do osoby, która ich fotografowała. Każdy z nich opierał ręce na
ramieniu sąsiada. Na drugim planie widać było tłum ludzi i kolorowe światła.
Louis pomyślał, że dziewczyna musiała to zgubić. Chłopiec jeszcze nie zdawał
sobie sprawy, iż Thea Haynes nie robiła niczego przez przypadek.
Bradford, 16 lipca 2005 r.
Stała w pokoju Zayna, patrząc jak jego klatka piersiowa
rytmicznie się unosi i opada. Przez chwilę wahała się czy go budzić. Jednak
odrzuciła wszelkie wątpliwości. Musiała trzymać się określonego planu.
- Zayn? – szturchnęła go w ramię. – Wstaniesz? Wiem, że jest
późno, ale proszę cię, obudź się.
Rytmicznie dźgała go palcem w rękę z nadzieją, że to
wystarczy. Jednak jedyną reakcją chłopca była zmiana położenia ciała. Teraz
leżał do niej odwrócony plecami. Westchnęła i przez chwilę zastanawiała się nad
alternatywną metodą budzenia, która nie wiązałaby się z hałasowaniem. Sięgnęła
do jego włosów i tarmosiła mu je kilka sekund. Zayn wolno otworzył oczy, by po
chwili znów je zamknąć. Thea prychnęła zirytowana i poklepała go po policzku.
Tym razem chłopiec się obudził. Zobaczywszy ciemną postać przy jego łóżku,
przeraził się. Już chciał krzyknąć, lecz poczuł dłoń tuż przy swoich ustach.
- To ja, Thea – usłyszał. Rozluźnił się, a dłoń dziewczyny
odsunęła się od jego twarzy.
- Która godzina? – mruknął niezadowolony.
- Druga rano – odpowiedziała współczującym tonem. Zayn
spojrzał na nią potępiającym wzrokiem. Przeciągnął się i postawił nogi na grubym,
niebieskim dywanie.
- Ty to masz wyczucie czasu. Z tego co pamiętam to
najczęściej zjawiasz się, kiedy zdążę zasnąć.
- Hmm… Przepraszam. To jakby moja ulubiona godzina na
odwiedziny – zażartowała. Chłopak wywrócił oczami, lecz po chwili się
uśmiechnął.
- To co znowu? Będziemy słuchać muzyki? Śpiewać? Imitować
taniec?
Już miała mu odpowiedzieć, żeby się nie wygłupiał, bo
wszystkie te czynności mogą mu się kiedyś przydać, ale nagłe usłyszała jakiś
głuchy odgłos. Nakazała Zaynowi, żeby zachowywał się cicho. Dźwięk powtórzył
się. Theę przeszył nieprzyjemny dreszcz. Odwróciła się w stronę okna, skąd ktoś
po raz trzeci zapukał w szybę. Tak bardzo chciała w tamtej chwili krzyknąć, ale
wiedziała, że to by obudziło wszystkich śpiących w tym domu. Zayn ścisnął ją
mocno za rękę. Oddychała szybko i głęboko, starając się uspokoić. Zobaczyła twarz.
Twarz chłopca, który wpatrywał się w nią z uśmiechem na
ustach.
Wiedziała, że to znowu
o n. Pytanie tylko, czego chciał? Zobaczyła jak kiwa głową, dając jej
znak, żeby wyszła na zewnątrz. Bała się, a nie powinna. „To tylko dziecko.
Jakiś tam chłopiec. Tylko zwykłe dziecko”, powtarzała sobie w myślach, starając
się utrzymać na chwiejnych nogach. Zrobiła krok w stronę drzwi.
- Nie chodź, Thea! – zawołał z przejęciem Zayn. Przystawiła
palec do ust, dając mu znak, żeby nie podnosił głosu.
- Spokojnie. Poradzę sobie – uspokajała go. - Wygląda na to,
że moja wizyta tutaj skończy się trochę szybciej niż planowałam.
- Proszę cię, zostań tutaj –błagał.
- Nie. Nie mogę.
- Kim on jest? Jednym z tych twoich przyjaciół?
- Idź spać, Zayn. Przepraszam – nie odpowiedziała mu na
pytanie. Nie dlatego, że nie chciała. Po prostu
nie wiedziała, jak wytłumaczyć mu, że prześladuje ją dziecko i
wykrzykuje rzeczy, które przyprawiają ją o dreszcze.
- Nie przepraszaj – odpowiedział cicho chłopiec, gdy
wychodziła z pokoju. Zerknął w stronę okna, ale nie zobaczył tam nikogo. Opadł
bezradnie na poduszki. Ile będzie musiał czekać do następnego spotkania?
Najbardziej bał się tego, że ona już nigdy nie wróci.
Wyszła na zewnątrz. Noc nie należała do najcieplejszych,
jednak fakt, iż nie padał deszcz, czyniło pogodę znośną. Nie mogła powstrzymać
drżenia rąk i nóg. Na czole wystąpiły jej kropelki potu w miarę jak oddalała
się od domu Malików. Z całych sił starała się opanować przyspieszone bicie
serca. Nic nie pomagało. Dłonie zacisnęła w pięści i odetchnęła kilka razy.
- Gdzie jesteś? – odezwała się, dziękując w duchu, że przynajmniej
jej głos nie zawiódł.
Usłyszała kroki, które z każdą sekundą stawały się
wyraźniejsze. Nagle jej oczom ukazał się chłopiec, około trzynastoletni, który
gdyby nie to, że przerażał ją samą swoją obecnością, wcale nie wydawał się
straszny. Widziała go już wcześniej, tego była pewna. Wtedy, w Doncaster.
Jednak teraz był o wiele wyższy i chudszy.
No tak – stwierdziła. - Minęły cztery lata.
- Musisz mi pomóc – oznajmił nieznajomy, jakby to było coś
oczywistego.
Thea aż gotowała się ze złości. Nie wiedziała skąd biorą się
te wszystkie emocje, ale denerwował ją ten chłopak, który mógł stanowić dla
niej zagrożenie.
- Czemu miałabym się zgodzić?
- Bo znam twoją tajemnicę – wzruszył ramionami. Pomyślała,
że czego jak czego, ale z całą pewnością nie brak mu opanowania. Jednak jego
oświadczenie, nie zrobiło na niej należytego wrażenia. Na razie nie powiedział
nic, co mogłoby świadczyć o jego wiedzy na temat podróż Theii. Zwykłe pogróżki.
- To czego chcesz? – zapytała, chcąc wyciągnąć od niego
jakieś informacje.
Chłopiec uśmiechnął się półgębkiem i przez chwilę wydawało jej
się, że kiedyś już coś takiego widziała. Jednak wspomnienie wyparowało z umysłu
Theii tak samo szybko, jak się pojawiło.
- Nie tutaj. Zły czas. Złe miejsce. Zobaczymy się w
przyszłości – każde słowo wypowiadał powoli i wyraźnie, żeby mieć pewność, iż
dotrze do dziewczyny. Nie blefował. Znał jej tajemnicę. Thea poczuła jak jej
żołądek się skręca. Chłopiec cofał się, nie odrywając wzroku od bezradnej
postaci, stojącej pośrodku podwórka Zayna Malika.
- Raz.
Thea kręciła głową nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
- Dwa.
Chciała go zatrzymać i wykrzyczeć mu, żeby przestał z niej
kpić.
- Trzy! – słowo odbiło się echem w głowie dziewczyny, siejąc
spustoszenie w jej myślach.
Jego już nie było.
Wdech. Wydech.
Zniknął.
• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •
• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •
Nie wiem, czy jakikolwiek moje dodawanie rozdziału obejdzie się bez słów: "Przepraszam za opóźnienia". Jestem beznadziejna, wiem. Postaram się coś w tym kierunku zrobić. W końcu zbliżają się wakacje! Mam tylko nadzieję, że ktoś tu jeszcze został i to przeczyta. Dziękuję za 23 komentarze!! :) Jeśli ktoś z Was chciałby być informowany o następnych rozdziałach, to odsyłam do nowej zakładki -> Informowani. To chyba tyle.
Pozdrawiam
A.
O.M.G.- Tylko na ro mnie stać.Poprostu jest dużo ale jednak zajebi*cie mało słów które mogą określić ten rozdział jak i całą twoją twórczość.Nie mogę doczekać się następnego C;
OdpowiedzUsuńJejku hadjdjsmskslsnzbshjskakabs zakochalam sie w tym ff i licze ze dodasz szybko 5 ._. Za 8 dni mam urodzniny wiec wiesz, licze na rozdzial.
OdpowiedzUsuńkocham cie ❤❤
świetny rozdział, ale trochę się w tym już gubię :(
OdpowiedzUsuńO jacie naprawde super rozdział i warto było tyle czekać już sie nie mogę doczekac nstepnego :D i pozdrawi :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, naprawdę, przepraszam że nie bd się rozwodzić nad tym co mi się podobało, a co nie (chociaż wszystko mi się podobało, więc tego punktu i tak by nie było) ponieważ tak szczerze to mi się nie chce. Dobrze wiesz co lubię w Twoich opowiadaniach jeśli czytasz moje komentarze do tego bloga jak i do IWTBTS, więc myślę że bez sensu jest pisania tego samego. W każdym razie rozdział uważam za naprawdę udany, i mimo iż na początku miałam obawy co do Replay, to teraz myślę że wcale nie jest tu aż tak dużo mieszania, i da się to nawet ogarnąć, chociaż nie jestem pewna czy wszystko do końca pojmuję, ale bez różnicy, na razie myślę że tak :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~Didi;)
Z dnia na dzień coraz bardziej zakochuję się w Twoim blogu. Jest tak wspaniale opisany ? Tak , tak mogę napisać. Cóż rozdział naprawdę świetny. Nie będę się rozpisywać , bo pewnie sama wiesz , że wspaniale piszesz. Czekam na następny !
OdpowiedzUsuńSuper.
OdpowiedzUsuńsuper ! Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział warto było czekać naprawdę warto:)/Martyna
OdpowiedzUsuńO JEJKU *-* Świetne opowiadanie ! <3 Masz prawdziwy talent! :)
OdpowiedzUsuńNie ma co ukrywadź! Masz talent! /ANA
OdpowiedzUsuńNie martw się ;) ten kto kocha to opowiadanie, to moze czekać nawet 2 miesiące :) ale bardzo intryguje mnie ten 13- latek... jest inny... :) ale superrr :) chciałabym podróżować tak jak Thea :) i poznać swoich idoli. Mażenie fanów...
OdpowiedzUsuńCudne <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!
asdfghjjhgfds to jest genialne!
OdpowiedzUsuń