Nie pamiętała, ile razy już podróżowała wciągu tego
miesiąca. Najczęściej po prostu obserwowała z ukrycia. Analizowała, zapisywała
spostrzeżenia, dowiadywała się więcej o nich samych oraz o ich rodzinie.
Cierpliwie czekała na momenty, kiedy chłopcy zostawali sami, bo wtedy… wtedy
mogła im się pokazać. Dokładnie obliczała, ile ma czasu zanim ktoś mógłby ją
zauważyć. Thea miała swój plan. Wszystko zapisane, zanotowane. Wiedziała, że
nie może sobie pozwolić na pomyłkę. Nie tym razem. Nie z nimi. Utrata kolejnych
osób, które kochała, byłaby zbyt bolesna, dlatego tak bardzo się w to
zaangażowała. Nie uszło to uwadze rodziców. Córka zaczęła zachowywać się
dziwnie. Znikała zupełnie im o tym nie mówiąc. Kiedy do niej mówili, była
nieobecna. Każdy dostrzegał tę zmianę, tylko problem w tym, że nikt nie znał
jej przyczyny. Thea miała dziewiętnaście lat i mogła o sobie decydować. Głównie
martwiło ich to, że córka nie chce studiować. Zmarnowała już trzy lata na
zastanawianie się, jaki kierunek wybrać, a mimo to nie podjęła decyzji.
Podejrzewali, iż nastolatka w ogóle nie ma zamiaru dalej się kształcić. Nie
chcieli naciskać. Wiedzieli już od jakiegoś czasu, że Thea nie jest do końca
normalna. Jakkolwiek to brzmi, taka była prawda. Żadna ze znanych im młodych
osób, nie była taka jak ich córka. Nie byli tylko pewni w czym tkwi problem.
Jednak sama Thea nie wydawała się tym przejmować. To było jej życie i jej
decyzje. Uważała, że nie będzie robić niczego wbrew sobie. Priorytetem
dziewczyny stali się oni… One Direction.
Hrabstwo Cheshire, 16 października 2003 r.
- To sen, prawda? Ty nie istniejesz? – odezwał się cichy,
zaspany głos.
- Zależy jak na to spojrzeć, Harry. Naprawdę wierzysz, że
mnie nie ma? – zapytała. Opierała się o ścianę, patrząc na dziewięcioletniego
chłopca, który właśnie odsuwał od siebie kołdrę i położył stopy na miękkim
dywanie.
- Nie. Ty tu jesteś, ale nie wiem jak i kiedy się pojawiłaś.
Jesteś dziwna. Czemu tylko ja mogę z
tobą rozmawiać?
- Wybrałam cię. Chciałam mieć właśnie takiego przyjaciela
jak ty – uśmiechnęła się i zaczęła pleść warkoczyk z jednego pasma swoich
długich, kasztanowych włosów.
- Jestem jedyny? – Harry wydawał się zszokowany. Miał
szeroko otwartą buzię. Thea uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Rozmowa z pozoru
niewinna, nakierunkowała ich właśnie na temat, który chciała podjąć. Nic nie
działo się przypadkiem.
- Jeśli chcesz wiedzieć, to ci wyjawię , ale nie możesz
nikomu o tym mówić. Obiecasz mi to? - spojrzała na niego, czekając na
potwierdzenie.
- Niech będzie.
- Ufam ci, pamiętaj – urwała na chwilę.- Mam jeszcze
czterech przyjaciół. Oni też myśleli, że nie jestem prawdziwa. Pewnie ich nie
znasz, ale są niesamowici. Szczerze mówiąc, jesteście do siebie bardzo podobni.
Nie chciałbyś mieć takich kolegów?
Chłopiec wpatrywał się w nią jak zaczarowany. Pojawiała się
raz na jakiś czas. Nigdy nie potrafił przewidzieć, kiedy i gdzie znowu się
ukaże. Najczęściej jednak wybierała, tak jak teraz, późną porę, gdy zdążył już
głęboko zasnąć, dlatego mylił ją ze zwyczajną postacią ze snu. Nie wiedział
dokładnie kim jest. Rodzice, jeszcze przed rozwodem, często powtarzali mu, żeby
nie ufał nieznajomym, ale ona… wydawała się dobra i miła. Nie widział powodu,
dla którego miałby się jej bać. Czasami jednak przerażała go. Bywały chwile, w
których pojawiała się z nikąd, w drodze do szkoły, czy gdy w soboty biegał po
rozległych, zielonych polach. Jak duch. Może tym właśnie jest? Harry zadrżał na
tę myśl. Moment później otrząsnął się i zastanowił nad tym, co przed chwilą mu
powiedziała. Na początku trochę go zabolało, że ma jeszcze innych przyjaciół.
Chciał być dla niej jedynym prawdziwym kompanem. Jest jeszcze czterech… Znowu
doznał tego dziwnego uczucia, jakby serce wiedziało o czymś, o czym nie wie jego rozum. Zdecydowanie chciałby mieć więcej kolegów.
Tutaj nie było za wiele dzieci, być może dlatego tak się cieszył na spotkania z
tajemniczą dziewczyną.
- Może. Może byłoby fajnie – mruknął pod nosem i spojrzał
jej głęboko w oczy. – Czy ty… Thea, czy ty lubisz ich bardziej ode mnie?
- Głuptasie! Nie można porównywać przyjaciół. Każdy jest inny i każdego lubi się za coś innego.
Nie mam zamiaru wybierać między wami. Zależy mi na wszystkich pięciu. Uwierz .
Słysząc to, Harry lekko się skrzywił. To miała być jego
sekretna przyjaciółka. Czemu chciała przyjaźnić się z kimś jeszcze? Znał ją od
kilku lat. Nie pojawiała się regularnie. Czasami dwa razy w tygodniu, a czasami
raz na kilka miesięcy, a on… tęsknił. Kiedy pierwszy raz ją poznał, poczuł
jakby istniała miedzy nimi bardzo silna więź, coś co ich łączyło. Tak jakby nie
była obca, jakby widział Theę już wcześniej…
- No! Głowa do góry. Chyba nie jesteś zazdrosny… a może? –
zaśmiała się niezbyt głośno. Wiedział dla czego. Nie chciała obudzić reszty.
Nie rozumiał, czemu nigdy nie pokazywała się jego rodzinie. Czemu chce
rozmawiać tylko z nim.
-Wcale nie! – zaprotestował i odwrócił się tyłem do
dziewczyny. Thea podeszła do łóżka i zastukała w jego ramię.
-Ani trochę? Ani odrobinę?
Harry odwrócił głowę w jej kierunku. Jego dziecięcą twarz
rozpromienił szeroki uśmiech, ukazując, tak dobrze znane, dołeczki w policzku. Chwilę później chłopiec oplótł Theę swoimi drobnymi ramionami, przytulając ją do siebie.
- Oj Harry, Harry - odezwała się po chwili ciszy.- Wiesz co? Pora pobawić się w chowanego.
Licz do trzech, mój przyjacielu – poczochrała go po włosach i oddaliła się z
powrotem pod ścianę.
- Nie chcę! Ty zawsze po tym znikasz i nie potrafię cię
znaleźć. Kłamiesz, to wcale nie jest zabawa. Ty po prostu uciekasz.
- Harry, nie żartuj. Zwyczajnie jesteś kiepski w chowanego –
uśmiechnęła się kpiąco. Jednak pod tym wszystkim kryło się coś jeszcze. Bała
się, że za wcześnie odkryje, co się dzieje. Z wszystkich pięciu, on był
najbardziej podejrzliwy.
- Thea, nie chodź jeszcze. Nie możesz zostać? – poprosił,
ale zanim jeszcze skończył, dziewczyna kręciła głową.
- Nie, nie mogę. Za to obiecuję, że się jeszcze spotkamy –
odpowiedziała i ruszyła w stronę drzwi. Lekko
je uchyliła, rozglądając się, czy nikogo nie ma na zewnątrz.
- Gdzie idziesz? – w głosie chłopca, słychać było zawód i
smutek. Wstał z łóżka, podchodząc do niej, jednak ona zatrzymała go gestem
ręki.
- Ja zawsze idę w jednym kierunku, Harry.
- Czemu powtarzasz mi to za każdym razem? – zirytował się.
- Bez powodu. Licz, licz do trzech.
Raz.
Dwa.
Trzy.
- Szukam! – krzyknął, ale nie znalazł. Tak jak zawsze.
***
Harry wstał wcześnie rano. Chciał obudzić Gemmę i w końcu
porozmawiać z nią na temat jego przyjaciółki. Przecież musi ktoś ją znać,
kojarzyć. Uważał, że jego siostra może coś wiedzieć. W końcu była starsza od
niego, więc powinna znać osoby takie jak Thea. Ubrany jeszcze w piżamę pobiegł
do jej pokoju. Grzecznie zapukał, jednak gdy nie doczekał się odpowiedzi,
wtargnął do środka i rzucił się na łóżko siostry.
- Gemma, wstawaj! – krzyknął jej prosto do ucha.
- Przestań! Przestań! Złaź ze mnie! Jest sobota, kretynie.
Chcę jeszcze pospać.
- Proszę cię. Muszę pilnie z tobą porozmawiać. To ważne –
przekonywał, podskakując na sprężynach łóżka. Dziewczyna głęboko westchnęła i
przetarła oczy. Spojrzała na swojego nieznośnego brata
i pokręciła zniesmaczona głową.
i pokręciła zniesmaczona głową.
- Czego chcesz? – mruknęła i ziewnęła przeciągle.
- Znasz Theę? Taką dziewczynę z długimi, brązowymi włosami.
Ma chyba siedemnaście albo więcej lat – zaczął i spojrzał na Gemmę z
zaciekawieniem.
- Kogo? Jaka Thea? Harry, o czym ty znowu mówisz? Skąd mam
ją znać? – odpowiedziała i spojrzała na chłopca podejrzliwie.
- Przyjaźnię się z nią. Tylko nie wiem, gdzie mieszka.
Czasami tu przychodzi. Nigdy jej nie widziałaś? – zdumiał się. Wiedział, że
Thea unika jego rodziny, ale to było niemożliwe, żeby nigdy się nie natknęła na
mamę, czy Gemmę.
- Nikogo takiego nie kojarzę. Czy ty czasem sobie tego nie
zmyśliłeś? – zadrwiła. – Masz wymyśloną przyjaciółkę?
- Nie! Ona istnieje, jestem tego pewien. Musiałaś ją widzieć,
przecież… - urwał. Zreflektował się, że nie powinien za dużo o niej mówić.
Obiecał to.
- Harry, nie znam żadnej Theii i nigdy nie widziałam tutaj
kogoś takiego jak ona. Nie wiem, o czym myślisz, ale zachowujesz się jak jakiś
nienormalny – powiedziała, cała
poirytowana, że brat obudził ją z tak błahego powodu. Zdziwiło ją jednak, że
Harry nagle spoważniał. Zszedł z łóżka i cały zesztywniał.
- Jak ty nic nie rozumiesz, Gemma – odrzekł, patrząc się na
nią dziwnie i wyszedł z pokoju.
Czy dziewięciolatek powinien być taki poważny? Czasami zdawało
się jej, że z jego bratem jest coś nie tak. Stwierdziła, iż musi porozmawiać o
tym z mamą. Jakby na zawołanie, drzwi do pokoju ponownie się uchyliły, tym
razem ukazując twarz kobiety.
- Co się stało? – zapytała córki. – Kłóciliście się?
Gemma spojrzała niepewnie na matkę i splotła nerwowo ręce.
- Mamo, nie wydaje ci się czasem, że z Harrym jest coś nie w
porządku?
Gdy tylko wypowiedziała to zdanie, twarz kobiety poszarzała.
- Więc ty też to zauważyłaś?
***
Thea otworzyła oczy i rozejrzała się po swoim pokoju. Z
każdym dniem czuła, że to ten świat, czas, w którym żyje, przestaje być dla
niej rzeczywisty. Zaczęła za bardzo przywiązywać się do podróży. Jednak
najgorsze było to, że robiła to świadomie. Jej życie nie obfitowała w wiele
atrakcji. Kiedy skończyła szkołę, myślała, że coś się zmieni, że nagle obudzi
się pewnego dnia i będzie wiedziała, co ze sobą zrobić. Nic takie się nie
stało, więc kiedy znalazła sobie cel, miała zamiar poświęcić się temu bez
reszty. Wstała z łóżka i ubrała się. Była godzina dziesiąta rano, sobota. Nie
miało dla niej znaczenia jaki był dzień. To nie tutaj też martwiła się o czas. Wzięła
w dłoń szczotkę i zaczęła czesać swoje włosy. Rozmyślała przy tym o następnych działaniach
jakie miała zamiar powziąć. Z transu wyrwało ją pukanie do drzwi. Nie zdążyła
się nawet odezwać, gdy do pokoju weszła jej matka.
- Thea! Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia –
wykrzyknęła entuzjastycznie. Dziewczyna nie zareagowała na te słowa. Jej mama
miała zazwyczaj marne pomysły, więc i tym razem nie liczyła na coś
interesującego. W zasadzie wolałaby przesiedzieć w pokoju cały dzień. Jednak
kobieta wydawała się niezniechęcona brakiem reakcji ze strony córki i
kontynuowała. – Moje koleżanki poinformowały mnie, że w galerii handlowej kilka
kilometrów od nas można trafić na fantastyczne przeceny. Powinnyśmy się tam
wybrać i poszukać ci jakiś nowych ubrań. Co ty na to?
Thea wzruszyła ramionami. Nie chciała ranić matki, ale też
nie wydawała się zachwycona tym pomysłem.
- Jeśli bardzo chcesz.
- Świetnie! Za pięć minut widzę cię na dole – klasnęła w
dłonie i wyszła z pokoju, zanim córka zdążyłaby zmienić zdanie.
- Świetnie… - szepnęła Thea i zaczęła szukać swojej torby. Musiała
spakować kilka rzeczy, świadoma, że jeśli już tam pojadą, to nie wrócą przed
wieczorem.
- Popatrz tylko na tę sukienkę! Byłoby ci w niej
przepięknie.
Thea miała dość. Chodziły po sklepach dwie godziny, a jej
wydawało się jakby zmarnowała tu co najmniej tydzień! Freya Haynes prawie w każdym sklepie zauważała tuzin
rzeczy, w których chciałabym zobaczyć swoją córkę. Za każdym razem wygłaszała
swoje długie opinie na temat trzymanej części garderoby, a dziewiętnastolatkę
coraz bardziej bolała od tego głowa.
- Skoro tak uważasz – odpowiedziała, aby matka dała jej
spokój.
- Przymierzysz?
Thea zirytowana wyrwała jej ubranie z rąk i ruszyła w stronę
przymierzalni. Wpatrzona w podłogę, nie zauważyła wychodzącego stamtąd
chłopaka. Zderzając się upuściła sukienkę, którą szybko podniosła z podłogi,
upewniając się, czy nikt tego nie zauważył. Przeniosła spojrzenie na młodego
mężczyznę stojącego przed nim. Nie wydawał się zirytowany tym mimowolnym
zderzeniem. Jego twarz wykrzywiał półuśmiech, a oczy zdradzały rozbawienie. Thea
oblała się rumieńcem. Właśnie dlatego nienawidziła gdziekolwiek wychodzić.
Wydawało jej się, że każdy tylko czeka, aby ją wyśmiać.
- Przepraszam. Za-zagapiłam się. Nie chciałam –
odpowiedziała i wyminęła ubranego w garnitur nieznajomego.
- Ja natomiast chciałem – odpowiedział i odwrócił się, żeby
zobaczysz jej reakcję, lecz ona zniknęła
w jednej z przymierzalni. Pokręcił głową, uśmiechając się pod nosem i ruszył do wyjścia.
w jednej z przymierzalni. Pokręcił głową, uśmiechając się pod nosem i ruszył do wyjścia.
Thea wszystko słyszała i teraz stojąc w kabinie zastanawiała
się nad znaczeniem słów tajemniczego chłopaka. Miała się dopiero przekonać, że
to, co uważała za przypadek, wcale nim nie było.
***
Doncaster, 21 kwietnia 2001 r.
Samotna dziewczyna siedziała na ławce w opuszczonym parku. Atmosfera
jaka panowała wokół mogła wydawać się odpychająca dla innych osób, jednak nie
dla niej. Thea Haynes szukała właśnie takich miejsc, żeby skryć się przed
ludźmi i móc w samotności zapisywać notatki w swoim grubym zeszycie. Spojrzała
na zegarek. Kilka minut temu Louis skończył lekcje. Przycisnęła palce do skroni
próbując się skupić. To wszystko zaczynało ją przerastać. Zamknęła na chwilę
oczy, a gdy otworzyła je chwilę później, zamarła. Naprzeciwko niej stał
chłopiec i wpatrywał się w nią, jakby czegoś chciał. Przez moment łudziła się,
że może wcale nie chodzi o nią. Jednak nie było mowy o pomyłce. Thea
zdenerwowana wypuściła powietrze z płuc. Była pewna, że nikt o tej porze nie
odwiedza tego miejsca. Widocznie się myliła. Wstała chcąc uniknąć konfrontacji
z dzieckiem. Starała się unikać innych ludzi, jeśli było to możliwe.
Pomaszerowała w stronę domu Louisa. Usłyszała jak chłopiec za nią idzie.
Skręciła w jakąś uliczkę, byleby pozbyć się małego natręta, jednak ten
nieustępliwie szedł dalej za Theą. Czemu to robi? Czemu ją śledzi? Zastanawiała
się, próbując opanować przyspieszone bicie serca. Kiedy przez następne dwie
minuty sytuacja nie uległa zmianie, Thea zaczęła biec. Wiedziała, że coś z nim
jest nie tak i nie chciała się dowiedzieć co konkretnie. Prawie się
przewróciła, słysząc coś, co kompletnie wytrąciło ją z równowagi.
- Wiem kim jesteś! – krzyknął mały chłopiec i zawrócił.
Thea biegła przed siebie, bojąc się odwrócić i zobaczyć
kogoś, kto mógł wszystko zniszczyć.
To niemożliwe, pomyślała w pewnym momencie.
Jednak on nie kłamał.
Wiedział.
• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •
• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •
Przepraszam za te wszystkie opóźnienia w dodawaniu rozdziału. Niestety, ale nie potrafię się dobrze zorganizować. Dziękuję za komentarze, dzięki którym wiem, że historia się komuś podoba. Rozumiem, jeśli "Replay" może wydać się komuś dziwne i pokręcone, ale takie właśnie jest to fanfiction :)
Jeśli udałoby Wam się uzbierać tym razem 20 komentarzy, to byłabym przeszczęśliwa!
Pozdrawiam i do następnego!
A.
P.S Przepraszam, jeśli pojawiły się jakieś błędy!
Harry to takie urocze dziecko ;)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny!
Super.
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńCzadowe i przyznam że warto było tyle czekać i ciekawe co z Lou
OdpowiedzUsuńMega ciekawe opowiadanie, czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńJESTES SWIETNAA. pisz DALEJ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Wciąż utrzymuję, że ten ff jest strasznie pokręcony i nwm czy się w nim połapię, i że będzie tu dużo mieszania w życiu przede wszystkim Harry'ego, ale to nie zmienia faktu że już go pokochałam i tak IWTBTS mam zamiar czytać do końca. Zdaję sb sprawę żę pod IWTBTS moje komentarze są bardziej twórcze i wg, ale póki co nie chcę opisywać szczegółowo moich przeżyć związanych z konkretnym rozdziałem. To dopiero początek tego blogu, a ja komentarze w stylu "najbardziej podobał mi się moment gdy.." itp. uznaję jako pewną formę pomocy w kształtowaniu. Więc uważam że dopiero gdy wszystko się bardziej ukształtuje przyjdzie pora na wyrażanie dokładniej swojej opinii :)
OdpowiedzUsuńPozdraiwam
~DiDi;)
<3
OdpowiedzUsuńKim jest ten chłopak? hfidjuxiu
OdpowiedzUsuńŚwietny :D
Awww cudowny :*
OdpowiedzUsuńTen chłopczyk to ten chłopak prawda ?
OdpowiedzUsuńJakiś przyjaciel Louisa ? Rozdział wyszedł ci genialnie , Harry jest podejrzliwy . Po prostu skdeebksk xD Pozdrawiam i życzę weny ;)~ Niegrzeczny Aniolek
świetne ! pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńFenomenalne! Ten blog też wrzucam do siebie i na fejs! http://www.facebook.com/ImWiecejMamZnajomychTymWiekszyBalaganNaTablicy
OdpowiedzUsuńDopiero co czytałam o podróżach w czasie u A.Niffenegger w "Zaklęci w czasie" (też przemieszcza sięz ciałem i może wpływać na wydarzenia), ale utaj, u ciebie, Thea może kontrolować czas i miejsce! kiedy i gdzie się przemieszcza.
OdpowiedzUsuńStyl masz świetny. Potrafisz zaczarować czytelnika.
Pośpiesz się z kolejnym rozdziałem! ;p
Ten chłopiec to ten młodzieniec, który wpadł na nią w sklepie? Dlaczego nie cofnęła się pierw, by ostrzec wuja?
OdpowiedzUsuńFantastyczny blog, interesująca historia.. Twoje fanfiction wyróżnia się spośród całego mnóstwa innych i to jak najbardziej w pozytywnym sensie. Jestem zaszczycona mogąc dołączyć do grona Twoich czytelników. A pokręcenie tego ff wpływa na jego urok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, W.
Świetny! Zastanawiam się kim jest ten chłopczyk... Któryś z 1D? Może ;=; W każdym razie życzę weny! :D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział i oto chodzi w fanfiction żeby troche namieszać ;)/Martyna
OdpowiedzUsuńTe ff jest takie inne takie orginalme takie WOW! Jestem ciekawa co to byl za chlopiec! Czekam na nn!<3333333
OdpowiedzUsuńNominuje Cię do Liebster Award:
OdpowiedzUsuńhttp://moje-nowe-zycie-w-samotnosci.blogspot.com/2014/06/liebster-award.html
A co do opowiadania to świetne jest.
Asjljxjnggkl *.* swietny rozdział
OdpowiedzUsuństorm-fanfic.blogspot.com
Twój blog się wyróżnia ze wszystkich , które kiedy kolwiek czytałam. Byłam już na tym blogu , ale nie zdążyłam zapisać linku i żałuję. Nie wiem skąd wzięłaś pomysł , ale jest najlepszy! nie wiem również jak dobrałaś bohaterów tych małych chłopców , ale wybrałaś najlepiej. Twoje opowiadanie jest wciągające jak i fascynujące. Postarał się być twoją regularną czytelniczką , ale na razie mam problem z internetem. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział !
OdpowiedzUsuńDefinitywnie nie mogę się z tobą zgodzić odnośnie tego, iż twój blog jest "pokręcony". Jedyne słowa jakie nasuwają mi się to "oryginalny" i "nieprzewidywalny". Muszę się przyznać, że nie przepadam za opowieściami zawierającymi elementy science-fiction itp. Wolę się trzymać nudnych, oldschoolowych romansów :) Jednakże, twoja historia się wyróżnia i cholernie zachęca. Na poczatku, po zapoznaniu się z bohaterami i fabułą sadziłam, że Thea będzie taką cichą postacią. Delikatną. A muszę powiedzieć, że wydaje się taka hm... ryzykowana? Intrygująca? Wyobraziłam ją sobie jako ciemną brunetkę z cierpkim uśmieszkiem za którym kryje się milion sekretów! Matko, cóż za postać! Zazdroszczę Ci jej!
OdpowiedzUsuńRozdział jak najbardziej przypadł mi do gustu, zwłaszcza końcówka. Chociaż mały Harry również podbił moje serce swoim własnym fragmentem.
Życzę mnóstwo weny i samych sukcesów!
Pozdrawiam serdecznie,
Isiia :) xxx
+ http://dumb-love-fanfiction.blogspot.com/