Okazało się, że nie była gotowa na wszystko. Na pewno nie na
taki obrót sprawy. Zamarła w miejscu, czując jak serce wali jej z niesłychaną
mocą. Chwyciła się w okolicach klatki piersiowej, jakby w obawie, że nagle
narząd miał stamtąd wypaść. Nie potrafiła zebrać myśli, nie miała pojęcia, co
powinna zrobić. Zostać, uciekać, odejść bez słowa? Słyszała kroki. Wiedziała,
że zaraz będzie za późno na cokolwiek, lecz była niezdolna do działania. Czuła
się jakby ktoś odciął jej zasilanie. W ostatnim momencie panika wzięła górę nad
resztą emocji i Thea zdecydowała się pobiec. Nie zrobiła pięciu kroków, gdy
poczuła, jak ktoś łapie ją za rękę. Z ust dziewczyny wydobył się przeraźliwy,
krótki krzyk, który musiał zdezorientować chłopaka. Poczuła, że uścisk wokół jej ręki maleje i wykorzystała to, by się od
niego uwolnić. Roztrzęsiona, z kompletnym mętlikiem w głowie znowu ruszyła
przed siebie. Jednak ponowna próba ucieczki również zakończyła się
niepowodzeniem. Pokonała może siedem metrów i potknęła się na krawężniku. Upadła,
w ostatniej chwili chroniąc twarz przed pewnym zranieniem. Poczuła ostry ból,
kiedy ręce i nogi spotkały się z zimnym betonem. Z oczu popłynęły jej łzy,
spowodowane nie tyle bólem, co bezsilnością. Szok jakiego doznała był tak duży,
że wyprowadziło ją to z równowagi. Co mogła zrobić? Jak zareagować?
Poczuła ciepłe dłonie na swoim ciele. Ktoś delikatnie starał się pomóc jej wstać. Wytarła szybko łzy wierzchem dłoni i wsparta na ramieniu chłopaka, stanęła na nogach. Znajdowali się naprzeciwko siebie. Dopiero teraz uważnie mu się przyjrzała. Niall Horan, dorosły Niall. Czuła jego spojrzenie na sobie. Doskonale znała te oczy, które teraz lustrowały ją od stóp do głów, jakby umysł chłopaka nie mógł przyswoić tego, co właśnie widzi.
- Boże- szepnął. – To naprawdę t y. Ale… ale jak?
Chwycił się za głowę, nie spuszczając z niej wzroku. Nie potrafiła odczytać grymasu, który pojawił się na jego twarzy. Theii wydawało się, że stali tak bez ruchu godzinami, dniami, latami. Nie potrafili powiedzieć niczego mądrego. Sytuacja była absurdalna. Jak całe życie dziewczyny.
Trwali w szoku, spoglądając na siebie nawzajem. Thea zastanawiała się, co powinna teraz powiedzieć. Prawda nie wchodziła w grę. Nie na tym etapie.
- Niall, ja…
- Cicho, cicho. Zamknij się! – przerwał jej chłopak roztrzęsionym głosem. Skrzyżował ręce na piersi, przygarbił się i zaczął robić krok to w przód, to w tył. Nie potrafił się zdecydować. Podejść, czy odejść? Thea spuściła wzrok i wlepiła go w swoje spodnie, które aktualnie nie najlepiej się prezentowały. Pobrudzone, zakurzone i rozdarte w kilku miejscach. Z ran na dłoniach i kolanach sączyła się krew. Nabrała głęboko powietrza. Co robić? Co robić? Nagle przypomniała sobie również o celu swojej podróży. Musiała dotrzeć do Jake’a i wrócić do domu. Nie miała czasu na takie… coś. Nie miała czasu na błędy.
- Hm – przerwał ciszę Niall. – Chodź ze mną.
Spojrzał na nią tak błagalnym wzrokiem, że musiałaby nie mieć serca, żeby się nie zgodzić.
- Dobrze – uśmiechnęła się trochę wymuszenie i przyjęła jego wyciągniętą dłoń. Ruszyli ramię w ramię, ignorując wszystko wokół, a skupiając się jedynie na ich złączonych rękach. Zgodnie milczeli.
Poczuła ciepłe dłonie na swoim ciele. Ktoś delikatnie starał się pomóc jej wstać. Wytarła szybko łzy wierzchem dłoni i wsparta na ramieniu chłopaka, stanęła na nogach. Znajdowali się naprzeciwko siebie. Dopiero teraz uważnie mu się przyjrzała. Niall Horan, dorosły Niall. Czuła jego spojrzenie na sobie. Doskonale znała te oczy, które teraz lustrowały ją od stóp do głów, jakby umysł chłopaka nie mógł przyswoić tego, co właśnie widzi.
- Boże- szepnął. – To naprawdę t y. Ale… ale jak?
Chwycił się za głowę, nie spuszczając z niej wzroku. Nie potrafiła odczytać grymasu, który pojawił się na jego twarzy. Theii wydawało się, że stali tak bez ruchu godzinami, dniami, latami. Nie potrafili powiedzieć niczego mądrego. Sytuacja była absurdalna. Jak całe życie dziewczyny.
Trwali w szoku, spoglądając na siebie nawzajem. Thea zastanawiała się, co powinna teraz powiedzieć. Prawda nie wchodziła w grę. Nie na tym etapie.
- Niall, ja…
- Cicho, cicho. Zamknij się! – przerwał jej chłopak roztrzęsionym głosem. Skrzyżował ręce na piersi, przygarbił się i zaczął robić krok to w przód, to w tył. Nie potrafił się zdecydować. Podejść, czy odejść? Thea spuściła wzrok i wlepiła go w swoje spodnie, które aktualnie nie najlepiej się prezentowały. Pobrudzone, zakurzone i rozdarte w kilku miejscach. Z ran na dłoniach i kolanach sączyła się krew. Nabrała głęboko powietrza. Co robić? Co robić? Nagle przypomniała sobie również o celu swojej podróży. Musiała dotrzeć do Jake’a i wrócić do domu. Nie miała czasu na takie… coś. Nie miała czasu na błędy.
- Hm – przerwał ciszę Niall. – Chodź ze mną.
Spojrzał na nią tak błagalnym wzrokiem, że musiałaby nie mieć serca, żeby się nie zgodzić.
- Dobrze – uśmiechnęła się trochę wymuszenie i przyjęła jego wyciągniętą dłoń. Ruszyli ramię w ramię, ignorując wszystko wokół, a skupiając się jedynie na ich złączonych rękach. Zgodnie milczeli.
***
Niall wyciągnął apteczkę i podał ją dziewczynie. Patrzył jak
otwiera pudełko i sięga po wodę utlenioną oraz plastry. Co chwila zamykał oczy
i szybko je otwierał, jakby chciał się obudzić z szalonego snu. Jednak tak się
nie działo. Tajemnicza przyjaciółka sprzed lat nadal siedziała na jego kanapie
i w skupieniu oczyszczała rany. Obawiał się, że to jedynie wytwór jego chorej
wyobraźni. Niall miał ochotę krzyczeć, rozwalić coś, płakać. Chciał ją dotknąć,
uderzyć, przytulić, pocałować. Sprawdzić w jakikolwiek sposób, czy jest
prawdziwa. Prawdziwa całą prawdziwością wszechświata. Realna.
Jedyne co zrobił, to odwrócił się na pięcie i poszedł do swojego pokoju, żeby znaleźć dla niej jakieś nowe ubrania.
Przeszukiwał swoją szafę, szukając czegoś, co ewentualnie nadawałoby się dla dziewczyny. Skupiał się na tym jednym, prostym zajęciu, dzięki któremu mógł choć przez chwilę uciec od ciągle napływających myśli, wspomnień, sprzeczności. To co teraz się działo, wydawało mu się iluzją. Spotkał Theę Haynes, którą ostatni raz widział kilka lat temu. Zniknęła i od tamtej pory już nigdy nie wróciła, aż do teraz. Jednak nie to było prawdziwym problemem. To co doprowadzało go do obłędu był fakt, że spotkał Theę Haynes sprzed lat. Nie starszą o ten szmat czasu. Identyczną, nieskazitelną kopię jego wspomnień. Jak to było możliwe? Wolał nie znać odpowiedzi. Bał się jej.
W końcu zdecydował wziąć bluzę, która aktualnie była dla niego za mała oraz najmniejsze dżinsy jakie udało mu się znaleźć w zakamarkach ogromnej szafy. Odetchnął głęboko i wyszedł z pokoju, kierując się do salonu, gdzie zostawił brunetkę. Szedł niespiesznym krokiem, myśląc, co powinien teraz zrobić. Doszedł do drzwi pomieszczenia, zapukał i prychnął, rozbawiony własnym zachowaniem. To jego dom, nie musi robić takich rzeczy.
- Przyniosłem ci – urwał w połowie zdania, kompletnie oszołomiony.
Jednego nie przewidział: że w pokoju już nikogo nie będzie.
Jedyne co zrobił, to odwrócił się na pięcie i poszedł do swojego pokoju, żeby znaleźć dla niej jakieś nowe ubrania.
Przeszukiwał swoją szafę, szukając czegoś, co ewentualnie nadawałoby się dla dziewczyny. Skupiał się na tym jednym, prostym zajęciu, dzięki któremu mógł choć przez chwilę uciec od ciągle napływających myśli, wspomnień, sprzeczności. To co teraz się działo, wydawało mu się iluzją. Spotkał Theę Haynes, którą ostatni raz widział kilka lat temu. Zniknęła i od tamtej pory już nigdy nie wróciła, aż do teraz. Jednak nie to było prawdziwym problemem. To co doprowadzało go do obłędu był fakt, że spotkał Theę Haynes sprzed lat. Nie starszą o ten szmat czasu. Identyczną, nieskazitelną kopię jego wspomnień. Jak to było możliwe? Wolał nie znać odpowiedzi. Bał się jej.
W końcu zdecydował wziąć bluzę, która aktualnie była dla niego za mała oraz najmniejsze dżinsy jakie udało mu się znaleźć w zakamarkach ogromnej szafy. Odetchnął głęboko i wyszedł z pokoju, kierując się do salonu, gdzie zostawił brunetkę. Szedł niespiesznym krokiem, myśląc, co powinien teraz zrobić. Doszedł do drzwi pomieszczenia, zapukał i prychnął, rozbawiony własnym zachowaniem. To jego dom, nie musi robić takich rzeczy.
- Przyniosłem ci – urwał w połowie zdania, kompletnie oszołomiony.
Jednego nie przewidział: że w pokoju już nikogo nie będzie.
Niall!
Przepraszam, że Cię zostawiłam wtedy, wiele lat temu, i że zrobiłam to jeszcze raz. Właśnie teraz. Jednak nawet, gdybym została tutaj, nie wiedziałabym, co powiedzieć. Nie zrozumiałbyś, uwierz mi. Potrzebuję jedynie, abyś mi zaufał. Jeszcze się zobaczymy. Kiedy, zapytasz. Moja odpowiedź brzmi: c z a s nie ma znaczenia. Nie gra żadnej roli w naszym życiu. To stek bzdur. Minuty, godziny, przeszłość i przyszłość. Są bez wartości. Nie daj się zwieść temu systemowi.
Pamiętaj, śmiej się za nas dwoje!
Twoja przyjaciółka,
Thea
Przepraszam, że Cię zostawiłam wtedy, wiele lat temu, i że zrobiłam to jeszcze raz. Właśnie teraz. Jednak nawet, gdybym została tutaj, nie wiedziałabym, co powiedzieć. Nie zrozumiałbyś, uwierz mi. Potrzebuję jedynie, abyś mi zaufał. Jeszcze się zobaczymy. Kiedy, zapytasz. Moja odpowiedź brzmi: c z a s nie ma znaczenia. Nie gra żadnej roli w naszym życiu. To stek bzdur. Minuty, godziny, przeszłość i przyszłość. Są bez wartości. Nie daj się zwieść temu systemowi.
Pamiętaj, śmiej się za nas dwoje!
Twoja przyjaciółka,
Thea
Niall zacisnął pięści, miażdżąc trzymaną w ręku kartkę.
Napisała mu jakiś stek bzdur, nawet nie podając konkretnego wytłumaczenia
swojego odejścia. Nienawidził jej za to. Pomyślał, że Thea nie zna definicji
słowa przyjaźni. Do tego potrzeba co najmniej dwóch osób. A on znowu był sam.
***
Thea biegła przed siebie, dopóki nie oddaliła się od mieszkania
Nialla o dobre parę przecznic. Stanęła, a z jej oczu płynęły łzy. Z każdym
dniem uświadamiała sobie z coraz większą mocą, jak słaba psychicznie była. Nie
radziła sobie z niepowodzeniami, w ogóle z życiem. Jej rówieśnicy oddychali
pełną piersią, podczas gdy ona ledwo nabierała powietrza w płuca. Inni
rozwijali się, dojrzewali, ona stała w miejscu. Jedyny martwy punkt wokół.
Czego by się nie podjęła, zawsze kończyło się to źle. Uratowanie chłopaków było
jedynie kolejnym głupim pomysłem. Jak mogła sądzić, że się jej to uda? Czemu
nikt jej nie powstrzymał? Czemu Jake tego nie zrobił? Thea tak naprawdę
wiedziała dlaczego: ponieważ to ona musiała zobaczyć na własne oczy, jak
wszystko co osiąga, staję się niczym. Nie potrafiła słuchać rad. W jej
przypadku działało jedynie doświadczanie wszystkiego na własnej skórze. Dlatego
tak łatwo było ją zniszczyć.
Po kilku minutach doszła do siebie. Oddychała miarowo, jej myśli znowu zaczęły wracać na właściwe tory. Zdecydowała się skupić tylko i wyłącznie na tym, po co tu przyjechała.
Jake Walker. Tylko i wyłącznie.
Po kilku minutach doszła do siebie. Oddychała miarowo, jej myśli znowu zaczęły wracać na właściwe tory. Zdecydowała się skupić tylko i wyłącznie na tym, po co tu przyjechała.
Jake Walker. Tylko i wyłącznie.
Dojście do miejsca zamieszkania chłopaka zajęło jej około
czterdziestu minut. Przez chwilę bała się, że już nigdy tam nie trafi. Musiała
pytać ludzi o drogę, czego zawsze starała się unikać. W końcu osiągnęła swój
cel. Stała naprzeciwko mieszkania Jake’a. Stała i czekała. Na co?
Najprawdopodobniej na jakiś impuls, nagły napływ odwagi, który pozwoli jej
zmierzyć się z kolejnym wyzwaniem. Trzy minuty później, naciskając dzwonek do
drzwi, modliła się jedynie o to, żeby przywitał ją Jake we własnej osobie.
Usłyszała stłumiony kobiecy głos, nalegający, aby ktoś choć raz, wyświadczył jej przysługę i otworzył drzwi. Thea zacisnęła zęby, wytarła lekko spocone ręce o potargane dżinsy i uniosła podbródek. Serca zabiło jej mocniej, gdy usłyszała znajomy głos. Następnie ktoś zamaszyście otworzył drzwi. Miała przed sobą Jake’a, to było pewne. Jednak od razu zauważyła pewne zmiany. Wydawał jej się większy i mocniej zbudowany, na twarzy widoczny był lekki zarost. Zmarszczył brwi, widząc za progiem nieznajomą dziewczynę.
- Słucham – odezwał się, nie dbając szczególnie o uprzejmość.
- Thea – powiedziała dobitnie brunetka i wyciągnęła w jego kierunku rękę. Ten przyjął ją niepewny, czemu zupełnie obca osoba przychodzi do niego i zachowuje się, jakby byli wcześniej umówieni na jakieś spotkanie.
- Hm… Jake-e! – Nagle z jego ust wydobył się krzyk i zgiął się w pół. Przestraszona brunetka odskoczyła od drzwi i omal nie wywróciłaby się ponownie na chodniku. Z głębi mieszkania usłyszała, jak ktoś się zbliża. Spanikowana znowu zapragnęła uciec, ale musiała zostać. Musiała zobaczyć, co się z nim stanie.
- Boże! Jake, Jake co się dzieje? – Kobieta w średnim wieku znalazła się w końcu na miejscu zdarzenia i uklęknęła przy zwijającym się z bólu synu. Rozejrzała się dookoła, natrafiając na przestraszone spojrzenie Theii.
- Co zrobiłaś? Co mu zrobiłaś?! – Rosaline machinalnie uznała dziewczynę za przyczynę aktualnego stanu Jake’a. Spojrzała na syna, który nadal trzymał się za głowę. Na twarzy miał wymalowany grymas bólu. Znowu skupiła swoje oskarżenia na nieznajomej.
- Pytam się ostatni raz: co mu zrobiłaś? – warknęła.
- Ja… ja nie wiem. On sam… to nie jest moja wina – jąkała się Thea. Nie potrafiła i nie mogła tego wytłumaczyć. Jęki Jake’a wcale nie pomagały jej w skupieniu się na sytuacji.
- Wynoś się, dziewczyno, albo zadzwonię po policję! – znowu usłyszała zrozpaczony głos Rosaline.
Theii zaczęło się kręcić w głowie. Miała dość tego dnia. Iść. Nie iść. Zostać. Odejść. Powiedzieć. Zachować sekret. Tyle sprzeczności obijało się jej o umysł, że oczywistym było, iż w końcu się załamie. Cała roztrzęsiona już miała zamiar odejść, gdy usłyszała głos chłopaka.
- Nie! Ona ma zostać – powiedział, mocno nabierając powietrza. Podniósł głowę i odszukał wzrokiem dziewczynę. Jego przeszywające spojrzenie sprawiło, że brunetkę po ciele przeszedł dreszcz. Czy to już? Odzyskał pamięć? Nie mogła pojąć tego, czym było podróżowanie w czasie i jakie niosło za sobą konsekwencje. Chyba nigdy nie przestanie ją to dziwić. Patrząc tak w błękitne, zdezorientowane oczy Jake’a wiedziała, że nie może stracić tego chłopaka. Potrzebowała kogoś, kto odkryje z nią wszystkie tajemnice, kto pomoże jej zrozumieć i przebrnąć przez ten trudny okres. Nie chciała znowu zostać sama.
Usłyszała stłumiony kobiecy głos, nalegający, aby ktoś choć raz, wyświadczył jej przysługę i otworzył drzwi. Thea zacisnęła zęby, wytarła lekko spocone ręce o potargane dżinsy i uniosła podbródek. Serca zabiło jej mocniej, gdy usłyszała znajomy głos. Następnie ktoś zamaszyście otworzył drzwi. Miała przed sobą Jake’a, to było pewne. Jednak od razu zauważyła pewne zmiany. Wydawał jej się większy i mocniej zbudowany, na twarzy widoczny był lekki zarost. Zmarszczył brwi, widząc za progiem nieznajomą dziewczynę.
- Słucham – odezwał się, nie dbając szczególnie o uprzejmość.
- Thea – powiedziała dobitnie brunetka i wyciągnęła w jego kierunku rękę. Ten przyjął ją niepewny, czemu zupełnie obca osoba przychodzi do niego i zachowuje się, jakby byli wcześniej umówieni na jakieś spotkanie.
- Hm… Jake-e! – Nagle z jego ust wydobył się krzyk i zgiął się w pół. Przestraszona brunetka odskoczyła od drzwi i omal nie wywróciłaby się ponownie na chodniku. Z głębi mieszkania usłyszała, jak ktoś się zbliża. Spanikowana znowu zapragnęła uciec, ale musiała zostać. Musiała zobaczyć, co się z nim stanie.
- Boże! Jake, Jake co się dzieje? – Kobieta w średnim wieku znalazła się w końcu na miejscu zdarzenia i uklęknęła przy zwijającym się z bólu synu. Rozejrzała się dookoła, natrafiając na przestraszone spojrzenie Theii.
- Co zrobiłaś? Co mu zrobiłaś?! – Rosaline machinalnie uznała dziewczynę za przyczynę aktualnego stanu Jake’a. Spojrzała na syna, który nadal trzymał się za głowę. Na twarzy miał wymalowany grymas bólu. Znowu skupiła swoje oskarżenia na nieznajomej.
- Pytam się ostatni raz: co mu zrobiłaś? – warknęła.
- Ja… ja nie wiem. On sam… to nie jest moja wina – jąkała się Thea. Nie potrafiła i nie mogła tego wytłumaczyć. Jęki Jake’a wcale nie pomagały jej w skupieniu się na sytuacji.
- Wynoś się, dziewczyno, albo zadzwonię po policję! – znowu usłyszała zrozpaczony głos Rosaline.
Theii zaczęło się kręcić w głowie. Miała dość tego dnia. Iść. Nie iść. Zostać. Odejść. Powiedzieć. Zachować sekret. Tyle sprzeczności obijało się jej o umysł, że oczywistym było, iż w końcu się załamie. Cała roztrzęsiona już miała zamiar odejść, gdy usłyszała głos chłopaka.
- Nie! Ona ma zostać – powiedział, mocno nabierając powietrza. Podniósł głowę i odszukał wzrokiem dziewczynę. Jego przeszywające spojrzenie sprawiło, że brunetkę po ciele przeszedł dreszcz. Czy to już? Odzyskał pamięć? Nie mogła pojąć tego, czym było podróżowanie w czasie i jakie niosło za sobą konsekwencje. Chyba nigdy nie przestanie ją to dziwić. Patrząc tak w błękitne, zdezorientowane oczy Jake’a wiedziała, że nie może stracić tego chłopaka. Potrzebowała kogoś, kto odkryje z nią wszystkie tajemnice, kto pomoże jej zrozumieć i przebrnąć przez ten trudny okres. Nie chciała znowu zostać sama.
***
Niall
siedział załamany na kanapie, gdy nagle usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, a
zaraz potem ktoś je zatrzasnął. Gwałtownie wstał i lekko się zachwiał odurzony
ilością alkoholu, jaką zdążył w siebie wlać do tej pory. Przetarł twarz i
wyszedł z salonu. Jego serce zabiło mocniej. Pomyślał, że może wróciła. Jednak,
gdy zobaczył swojego współlokatora, który właśnie odkładał kurtkę na wieszak,
cała nadzieja wyparowała w mgnieniu oka.
- To ty – wymamrotał Irlandczyk i machnął zrezygnowany w stronę chłopaka.- Spodziewałeś się kogoś innego? – zaśmiał się Harry i podwinął rękawy koszuli.
- A żebyś wiedział – Niall spojrzał na przyjaciela ze smutkiem wymalowanym na twarzy. Dopiero teraz Harry zorientował się w jakim stanie był blondyn.
- Coś się stało?- zapytał zaskoczony. Podszedł bliżej i przyjrzał się uważnie Niallowi. – Ach, na pewno się stało. No, mów.
- Pieprzyć to wszystko! – krzyknął tamten, zacisnął ręce w pięści i odwrócił się tyłem do współlokatora. Oczy mu się zaszkliły, co starał się ukryć, nie chcąc okazywać słabości przy innych.
- Niall… - zaczął spokojnie Harry, próbując wyciągnąć jakiekolwiek informacje od przyjaciela.
- Odwiedziły mnie dzisiaj… stare wspomnienia – przerwał mu.
- Dotyczące kogoś konkretnego? – zapytał domyślnie brunet.
- Dotyczące mojej przyjaciółki Theii, która obiecywała mi wspaniałe życie, a następnie zniknęła na kilka lat. Wiesz co jest najbardziej porąbane w tym wszystkim? – wyszeptał Niall, krzywiąc się na samo przywołanie obrazu dziewczyny. – Że ona wcale się nie…
- Co powiedziałeś?! – wykrzyknął Harry. Szarpnął ramię blondyna, odwracając go w swoją stronę. Na dźwięk imienia dziewczyny, poczuł, jakby w jego ciele pojawił się płomień, wypalając wszystko od środka. – Thea, tak? Niall, czy to Thea Haynes? Thea Haynes, tak się nazywała? To jest twoja przyjaciółka?!
Krzyki przyjaciela zaskoczyły Irlandczyka bardziej niżby się tego spodziewał. Jego pytania… Umysł chłopaka starał się połączyć wszystko w jedną całość. Czuł pulsujący ból w czaszce, starając się przywołać to, co przed chwilą powiedział Harry.
- Tak. Thea Haynes. Znasz ją? – Teraz to Niall, miał ochotę zacząć krzyczeć. Co się właściwie tutaj działo?
Harry tylko kiwnął głową, nie będąc w stanie się odezwać. Osunął się na ścianę i zakrył twarz dłońmi. Trwali tak w milczeniu przez dobre kilka minut. W końcu Niall się odezwał, jakby chcąc, usłyszeć ostateczne potwierdzenie, że to, co przed chwilą ustalili, było prawdą.
- Liczyłeś do trzech, Harry?
Brunet uniósł głowę, a na jego policzkach były widoczne ślady łez.
- Liczyłem.
• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •
• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •
Naprawdę musicie mieć ogromne pokłady cierpliwości, jeśli nadal tu jesteście. Nienawidzę tego, jak zaniedbuję rzeczy, jak zawodzę ludzi. Przepraszam. Myślę, że mam podobne problemy jak Thea, tylko bez podróżowania w czasie ;/
Dziękuję za wszystkie komentarze tutaj, czy na wattpadzie oraz za tweety na temat ff :)
Chciałabym podziękować jeszcze raz Majkel (LINK), która wykonała dla mnie ten NIESAMOWITY szablon. Nie potrafię oderwać od niego oczu. Zdaje mi się, że właśnie forma przerosła treść :) Jak Wam się podoba nowy wygląd bloga? Ja go, oczywiście, uwielbiam!
A.
W końcu się doczekałam,codziennie tu zaglądałam z nadzieją że dodasz nowy rozdział i oto jest!Cudowny jak zwykle,czekam z niecierpliwością na nn,mam nadzieje że pojawi się szybciej ;)
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie. jak byś mogła informować mnie o rozdziałach na tt to byłabym bardzo wdzięczna. @alwayshungryDi
OdpowiedzUsuńFanatastyczny, cudny, niesamowity razy 1000
OdpowiedzUsuńJezuu jakie emocje!
Thea dobrze postąpiłaś to jeszcze nie czas.
Co się stało Jack?
Biedni chłopcy:)
Musisz szybko dodać next bo zwariuje kochana<3!
PS. Pomyliłaś się bo Harry popełnił samobójstwo, musisz dać innego chłopaka.
xxAlex
Dziękuję za komentarz. Co do "PS-a", poczułam potrzebę wytłumaczenia Ci całej sytuacji :) Wiem, że to fanficiton jest nieźle pokręcone i trzeba chyba być tak samo pokopanym jak ja, żeby to wszystko pojąć :p Chodzi o to, że w tej scenie może być już Harry. Dlaczego? Otóż, jak wiemy Thea wykonała już wiele "przemian" w życiu chłopców, jako że skakała w czasie wielokrotnie. Z tego rozdziału można się, więc dowiedzieć (domyślać), że przemiany One Direction są aktualnie na takim etapie: Harry żyje, nie popełnił samobójstwa, ponieważ chłopcy nie dostali się do programu na żywo X-factorze lub nie zajęli 3. miejsca i nie są sławni. W moim założeniach, aktualnie, Niall i Harry poznali się podczas eliminacji, gdzie mogli spotkać także resztę. Po odpadnięciu z programu zaprzyjaźnili się i wynajmują razem mieszkanie.
UsuńWiem, że może się to wydać poplątane, ale tak to mniej więcej sobie wyobrażam. Czyli Harry żyje, bo jak na razie One Direction (nie istnieje lub istniało przez chwilę - odpadli z programu, nie zyskując sławy, czyli Harry nie popełnił samobójstwa). Zresztą cała te scena najprawdopodbniej nie będzie miała znaczenia, a to właśnie, dlatego, że Thea jeszcze musi dużo pozmieniać w ich życiu, aby One Direction było takie jak kiedyś, tylko o wiele bardziej z sobą zżyte. Mam nadzieję, że zrozumiesz o co mi chodzi. Jeśli nie, to przepraszam, że jeszcze Ci to bardziej pomieszałam ( w takim wypadku możesz uznać, że współlokatorem był Louis, Liam lub Zayn) ;)
Pozdrawiam
A.
Uwielbiam ten fanfiction.
OdpowiedzUsuńOmg, boski. Trzeba jednak się trochę namęczyć o co chodzi. Ale jest Ś W I E T N Y!!!
OdpowiedzUsuńKOCHAM GO! ♥
Życzę weeny :*
Zapraszam do siebie :)
http://unique-girl-of-the-nature.blogspot.com/
http://niczym-walka.blogspot.com/
To jest genialne!
OdpowiedzUsuńBoże...co tam się dzieje.
Niall, Harry, Jake...
Proszę napisz jak najszybciej kolejny rozdział!
Gratulacje, zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej informacji: http://selectionfanfiction.blogspot.com/2015/01/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńPS. Ten ff jest świetny! Szczerze - to najlepsze co kiedykolwiek czytałam.
Nie przepraszaj :) Szablon jest piękny (rozdział też) :D
OdpowiedzUsuńJejku , dlaczego właśnie musiałaś zakończyć w takim momencie ?! Tak bardzo jestem ciekawa czy Theii uda się wszystko przywrócić do normy. Błagam dodaj jak najszybciej nowy rozdział ,nie ważne czy długi czy krótki ,po prostu żeby był :)
OdpowiedzUsuńJa w międzyczasie zapraszam do mnie :
without-you-i-can-not-survive.blogspot.com
Po prostu świetne czekam na nexta
OdpowiedzUsuńJeju świetny pewnie teraz całe 1D sie dowie o tym że maja wspólna przyjaciółkę czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńSuuuuper :) Wreszcie się doczekałam ! ;)
OdpowiedzUsuńLiczę , że szybciutko dodasz nexta :*
Najważniejsze to rowiązać swoje problemy i nie przejmuj sie nami bo to nie jest najważniejsze. Co do rodziału cudowny i czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńNajlepdzy ff jaki kiedy kolwiek czytałam ❤
OdpowiedzUsuńSzybko next!!!
Jeju już prawie zapomniałam o tym opowiadaniu <3 :3
OdpowiedzUsuńDziś mnie coś wzieło i przez przypadek weszłam na bloga i takie...... BREKEWLNISLABHUFYBYUFE*_*EN3WIUF3H4 NOWY ROZDZIAŁ !!!1!!!!!!111!!!!!!!
Proszę cię nie rób więcej takiej przerwy <3 :D
Czekam na next ;3
O MÓJ BOŻE!!! TO JEST GENIALNE!!
OdpowiedzUsuńNie rób więcej takich przerw, bo ja normalnie umrę z tęsknoty za nowymi rozdziałami. xD
Watro było czekać na taki genialny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńOMG. Uwielbiam to opowiadanie. Genialny styl pisania, niesamowita fabuła.
OdpowiedzUsuńBłagam, dodaj następny rozdział tak szybko, jak tylko możesz!!!
@for_1D_fame
Hej :D
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie
Fabuła mnie osobiście bardzo urzekła
Czekam na next
http://przeklecifanfic.blogspot.com/
I zapraszam to wiele dla mnie znaczy ♥