czwartek, 7 sierpnia 2014

5. To moje drugie imię



Dwa dni temu Thea znalazła liścik w swojej skrzynce pocztowej. Był starannie zapakowany do małej granatowej koperty, na której wierzchu widniały dane dziewczyny wykaligrafowane przez kogoś, kto przykłada wielką wagę, aby pismo prezentowało się efektownie. Zanim jeszcze otworzyła, zdawała się być pewna zawartości. Szybkim, lekkim ruchem roztargała kopertę, a na ziemię upadła złożona na pół biała kartka, nosząca na sobie ślady czyjegoś pióra. Dziewczyna schyliła się i podniosła ją. Oparła się
o płot, obok skrzynki i zaczęła czytać.

Droga Theo H.!
Mam nadzieję, że wystraszyłem cię tamtej nocy. Byłaby wielka szkoda, gdyby moje starania, aby wszystko nabrało odrobiny grozy, poszły na marne. Wiedz, iż uważam cię za absolutnie fenomenalną. Wyczyniasz takie rzeczy, a ci wszyscy ślepi, nieświadomi ludzie… Ciekawe, co by na to powiedzieli twoi znajomi, którym mieszasz w przeszłości. Obawiam się, że nie byliby tym zachwyceni. Przynajmniej ja, na ich miejscu, bym nie był. Przejdę do rzeczy. Chcę się spotkać (możliwie najszybciej). Proponuję najbliższą sobotę o piątej rano w parku niedaleko twojego domu przy altance od strony starego dworu. Jestem pewien, że trafisz. Wiem, że o tej godzinie najlepiej jest jeszcze spać lub jak kto woli skakać do przeszłości, ale uwierz, będzie lepiej, jeśli rozmowa odbędzie się bez niepożądanych świadków.  Jeśli się nie zjawisz, no cóż… możesz tego żałować.
J.

Kiedy skończyła, przycisnęła kartkę do klatki piersiowej i zaczęła głęboko oddychać, jakby ktoś miał ją pozbawić dostępu do tlenu. Nie chciała panikować, a już na pewno nie mogła się bać tajemniczej literki J.. Postanowiła nie iść, nie pozwolić sobą manipulować, ale w miarę upływu czasu coraz bardziej się wahała. Co on zrobi jeśli nie pójdzie? Będzie ją szantażował? A jeśli się wybierze i stanie się coś jeszcze gorszego? Miała mętlik w głowie, nie potrafiła się zdecydować, a dzisiaj była sobota.
T a sobota. Nie spała praktycznie całą noc, myśląc o tym, co ma nadejść. Od jakiegoś czasu wpatrywała się w budzik, stojący na półce obok łóżka, bezlitośnie wyświetlający godzinę 4.30, 4.31, 4.32.
Zerwała się z łóżka, strącając przy tym prawie pustą szklankę po wodzie. Na jej szczęście spadła na dywan, który stłumił wszelkie dźwięki. Odetchnęła i rzuciła się na szafę. Wyciągnęła z niej dżinsy i luźną bluzkę. W półce obok znalazła parę skarpetek, które szybko naciągnęła na stopy.
4.38
Spojrzała w lustro, zaraz potem na zegar i znowu w lustro. Włosy wyglądały koszmarnie, ale czas nie pozwalał jej na zabawę w metamorfozy. Zlustrowała wzorkiem pokój, odnalazła gumkę do włosów i szybko zrobiła z niej pożytek. Była gotowa.
4.43
- Popieprzony ranny ptaszek – mruknęła pod nosem, zakładając na siebie czarną, skórzaną kurtkę i wybiegając z pokoju.

***
5.03
Im dalej szła, tym mocniej biło jej serce, a żołądek coraz bardziej ściskał się z nerwów. Minęła właśnie główną alejkę w parku i powoli posuwała się do przodu, obserwując teren dookoła. Była już spóźniona, ale nie miała zamiaru lecieć na łeb na szyję do praktycznie najmniej uczęszczanego miejsca w mieście, po to tylko,  żeby najprawdopodobniej narazić się na jakieś niebezpieczeństwo. Po drodze próbowała sobie wyobrazić, czego może chcieć od niej tajemniczy chłopak, bo spotkaniem czysto towarzyskim tego by nie nazwała. Doszła do starego dworu i rozejrzała się po najbliższej okolicy. Nie dostrzegła nikogo, ani niczego podejrzanego. Przeszła jeszcze kilka metrów i stanęła jak wryta, bo oto wydawałoby się, że z nikąd, pojawił się chłopak z kapturem głęboko nasuniętym na głowę i zmierzał prosto na nią. Powstrzymała się od chęci ucieczki, byle dalej od niego. Założyła ręce za plecami i starała się wyglądać na spokojną. Widocznie nie udało jej się zapanować nad emocjami, ponieważ po chwili usłyszała:
- Nie zwykłem mordować na pierwszej randce, więc wyluzuj. – Głos chłopaka nie mógł wydać się bardziej ironiczny niż w tamtej chwili. Thea przestąpiła z nogi na nogę, usiłując sklecić jakąś spójną i w miarę inteligentną odpowiedź.
- Nie zwykłam nazywać wymuszonego spotkania o piątej rano randką – odezwała się, modląc w duchu, aby J. nie dostrzegł jak cała drży ze strachu.
- Słusznie – odpowiedział i mimo że miał zasłoniętą głowę, była pewna, że się szeroko uśmiecha. Trochę ją to uspokoiło. – Nazywam się Jake.
Po tych słowach chłopak sięgnął po kaptur i płynnym ruchem zdjął go z głowy. Zobaczywszy jego twarz, Thea osłupiała.
- Jesteś… - zaczęła. Na wargi cisnęły jej się słowa „cholernie przystojny i przerażający”, ale gdyby wypowiedziała to na głos, równie dobrze, mógłby ją zabić, bo nie zniosłaby takiego upokorzenia. – Tym chłopakiem ze sklepu! – dokończyła, a Jake uśmiechnął się tak jak wtedy w galerii, co utwierdziło dziewczynę w przekonaniu, że ma rację.  
Thea poczuła się jakby była od dawna śledzona i nie spodobało jej się to. Strach powoli zaczął ustępować miejsca złości. Jakim prawem mieszał się w to wszystko?
- Zastanawiasz się po co to robię? – Pytanie retoryczne, a jednak brunetka miała wielką ochotę na nie odpowiedzieć. – Pewnie jesteś teraz w niezłym szoku. Założę się, że uważałaś się za jedyną podróżującą. Przykro mi, ale nie. Jest nas więcej. Nie tylko ty i ja. Jesteśmy takim zagrożonym gatunkiem, o który nikt nie dba, bo nie wie, o jego istnieniu. Zdarzyło ci się kiedyś, że czułaś krótki, przeszywający ból w czaszce, który różnił się od innych, od tych naturalnych, a potem znikał, jak gdyby w ogóle nigdy go nie było?
Thea zastanowiła się przez chwilę. To prawda, zdarzyło jej się coś takiego co najmniej dwa razy. Kiedyś pojechali całą rodziną nad morze. Mieszkali w domku kempingowym, a wokół było ich jeszcze dziesiątki. Mieszkali w nich najróżniejsi ludzie. Pewnego razu Thea obudziła się w nocy i trudno jej było ponownie zasnąć, więc postanowiła się przejść. Mijała mnóstwo namiotów i przyczep, lecz w pewnej chwili dostała okropnej migreny. Myślała, że nie wytrzyma, upadła na kolana, ale zanim zdążyła wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, ból minął i zostało po nim tylko wspomnienie. Nie opowiadała o tym rodzicom, nie było powodu. Nigdy by nie pomyślała, że ma to jakiś związek z podróżowaniem w czasie. Spojrzała na stojącego na wprost niej chłopaka i pokiwała twierdząco głową.
- No właśnie. To jest to. Znak, że ktoś, kto znajduje się całkiem niedaleko ciebie właśnie zaczął kolejną przygodę z czasem. Pewnie myślisz, jak cię znalazłem? Teraz powinnaś sama do tego dojść. To nie było zbyt trudne, bo wcale cię nie szukałem. To ty dałaś mi się odnaleźć. Przechodziłem koło twojego domu, gdy poczułem właśnie ten ból. Pomyślałem, że muszę spróbować. To była moja szansa.
- Szansa na co? – przerwała mu dziewczyna. Czuła się trochę niepewnie. On wiedział tak dużo, a ona praktycznie nic. Nie miała również pojęcia, czego od niej chce. To wszystko sprawiało, że miała ochotę zatkać uszy i udawać, że wcale jej tu nie ma, że to jeden z tych głupich snów, nad którymi nie ma się kontroli.
- Na uratowanie mojej matki – odpowiedział i spojrzał na nią z ukosa. Thea chwyciła się za głowę i ze świstem wypuściła powietrze. Już się domyślała, po co była mu potrzebna. Powtórka z przeszłości. Tylko to przychodziło jej na myśl.
- Czemu sam tego nie zrobisz?
- Dobre pytanie. Powiedziałbym, że najlepsze jakie mogłaś w tej chwili zadać – odrzekł i włożył ręce do kieszeni spodni. – Moja mama zginęła potrącona przez ciężarówkę, kiedy miałem dwa lata. Szła wtedy w odwiedziny do przyjaciółki i wiozła mnie w wózku. Ojciec zawsze uważał, że to moja wina. On taki jest. Musiał znaleźć kozła ofiarnego.
- A co z kierowcą? Przecież to on był winny – zaprotestowała. Jaki rodzic pomyślałby tak o swoim dziecku? To wydawało się nie do pomyślenia .
- Pewnie miałbym o wiele lepsze dzieciństwo, gdyby facet nie popełnił samobójstwa dwa dni po zabiciu matki. A tak, nie dość, że ją straciłem, to ojciec się na mnie uwziął. Rozumiesz już czemu muszę to odkręcić? Jestem pewien, że moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Lepiej. Sam nie mogę tego zrobić, bo może jeszcze nie skojarzyłaś faktów, ale w przeszłości pojawiam się jako mały chłopiec. Recz w tym, że mimo iż jest wielu, którzy mogą podróżować, to nieliczni posiadają aż takie umiejętności jak ty. Minusem moich skoków jest fakt, że mogę cofnąć się  tylko do czasu, kiedy myślałem na tyle świadomie, aby móc powrócić do teraźniejszości. Podsumowując nie mogę podróżować  dalej niż przed moimi szóstymi urodzinami, ponieważ istnieje ryzyko, że ugrzęznę w przeszłości . – Jego głos wydawał się wypełniony goryczą. Wbił wzrok w ubitą ścieżkę z błota.  Teraz to on czuł się niepewnie. Zwierzył się ze swojej przeszłości. Jednak Thea nie mogła mu pomóc. To było za wiele. Cofnąć się, żeby uratować kogoś przed pewną śmiercią. Brzmi zbyt znajomo i zbyt strasznie.
- Nie – powiedziała z mocą. Słowo wydawało się być ciężkie niczym ołów, gdy wyszło z ust dziewczyny. Zawisło między nimi w panującej ciszy. Jake znowu na nią spojrzał, ale tym razem inaczej, z dezorientacją, niedowierzaniem.
- Co „nie”? – zapytał, zbliżając się do niej.
- Nie, nie pomogę ci. Nie chcę i nie mogę. – Przełknęła ślinę, czując, że wydarzy się coś niedobrego. Jake zacisnął pięści i zbliżył się jeszcze bardziej. Thea w końcu otrząsnęła się z odrętwienia. Ruszyła biegiem w głąb parku. W tej chwili nie marzyła o niczym bardziej, niż żeby zamienić się w jedno z rosnących tutaj drzew. Nie zdążyła zrobić kolejnego kroku, bo ktoś schwycił ją za nadgarstek.
- Puść mnie! Cholera jasna, jesteś nienormalny! – krzyczała, wierzgając nogami i machając wolną ręką przed twarzą chłopaka. W pewnej chwili dostrzegła wahanie w oczach Jake’a, jednak zaraz ono zniknęło. Jego twarz przybrała wyraz zdecydowania.
- Chyba źle mnie zrozumiałaś – wycedził przez zaciśniętą szczękę. – Ja cię nie proszę o przysługę. Ty masz to zrobić. Nie przyjmuję odmowy. Myślisz, że nie jestem w stanie cię zmusić? Zapomniałaś o swoich pięciu przyjaciołach? Jak myślisz, co się stanie, jeśli ktoś drugi zacznie ingerować w ich przeszłość? Hm… Wiesz co ja myślę? Na pewno nic dobrego z tego nie wyjdzie, więc zastanów się jeszcze raz, zanim powiesz mi „nie”.
Do oczu Theii napłynęły łzy. Ponownie szarpnęła za rękę przytrzymywaną przez chłopaka, jednak nie udało jej się uwolnić. Widziała już, że nie ma wyboru. Opuściła głowę, poddając się.
- Dobrze.
-Dobrze? – dopytywał się.
- Tak. – Gdy tylko to powiedziała, poczuła jak uścisk się rozluźnia. Popatrzyła na mężczyznę z pretensją w oczach. Jego twarz była mieszanką determinacji i wyrzutów sumienia. Jakby nie wiedział, co było silniejsze. Odsunęła się od niego i rozmasowała obolałe miejsce. Nie mogła uwierzyć, że dała się zaszantażować. Jednak, czy istniało inne rozwiązanie?
Natomiast Jake miał się już lepiej. Na powrót przybrał pewną siebie postawę. Osiągnął swój cel.
- O szczegółach dowiesz się listownie. Zresztą mam zamiar cię jeszcze odwiedzić. Nie złam obietnicy. Pamiętaj, ufam ci – mrugnął do dziewczyny i odwrócił się. Ruszył w nieznanym jej kierunku.
- Świr! – krzyknęła za nim, wściekła zarówno na niego jak i na siebie.
- To właśnie moje drugie imię! – zawołał, nawet się nie odwracając.

***
Mullingar, 13 kwietnia 2007 r.

- Chłopaki! Czekajcie!
Grupa uczniów w mundurkach odwróciła się, słysząc nawoływania. Zaczęli szeptać między sobą.
- To Horan.
- Podobno mu odbiło, ignorujcie go.
- A jak się nie odczepi?
Spłoszone spojrzenia. Wahanie. Koledzy z klasy Nialla, nie wiedzieli, co powinni zrobić. Trochę bali się tego chłopaka, który słynął w szkole z dziwnych zachowań. Nie miał przyjaciół i oni nie zamierzali tego zmieniać.
- Czego? – odezwał się ktoś z grupy. Pytanie skierowanego było, do biegnącego w ich stronę niskiego chłopca.
- Stójcie! – Przerwa na oddech. – To – znowu przerwa. – chyba wasze- dokończył, cały zdyszany. Wyciągnął rękę, w której trzymał telefon komórkowy. Jakiś chłopak rozpoznał w tym swoją własność, więc podszedł i szybko wyszarpał przedmiot z chudej dłoni.
- Ukradłeś mi go?! – wykrzyknął wzburzony, dokonując oględzin telefonu. Bał się znaleźć na nim choć najmniejszej rysy. Mimo że kradzież, a następny zwrot komórki nie miałby sensu, nikt jakoś nie starał się pomyśleć o tym w ten sposób.
- Nie! Ja… ja znalazłem. Wypadł ci z kieszeni, kiedy wybiegłeś ze szkoły – tłumaczył Niall, ale nikt go nie słuchał. Grupa już wiedziała swoje. Niall Horan ukradł telefon Franka Wrighta. Kolejna sensacja, potwierdzająca niepoczytalność biednego czternastolatka.
- Złodziej.
- Oszust! Lecz się, Horan! – krzyknął ktoś inny. Zszokowany chłopak stał jak wryty, nie mogąc uwierzyć w co się właśnie w pakował. Nikt mu nie wierzył. Nikt.
- To nie tak! Naprawdę go znalazłem. Uwierzcie mi – starał się jak mógł przekonać kolegów, ale tamci już się oddalali, żywo dyskutując na wiadomy temat.
- Do dupy – mruknął samotny chłopiec  i kopnął kamień, leżący obok jego stopy.
- Całkowicie – dodał ktoś inny. Niall szybko podniósł głowę. To była ona. Wszystko przez nią i wszystko dzięki niej. Tak opisałby swoje relację z Theą, gdyby ktoś chciał z nim o tym porozmawiać. Jednak chętnych brak.
- Dziewczyno, nawet nie wiesz, jak mi mieszasz w życiu – zaczął, ale dłużej nie potrafił powstrzymać uśmiechu, który cisnął mu się na twarz, kiedy tylko ją zobaczył.
- Ty w moim też nieźle – odparła. Podeszła i przytuliła go mocno. Dobrze było znowu poczuć jej zapach. – To jak ci idzie ze znalezieniem przyjaciela?
Od razu mina mu zrzedła.
- Niezupełnie tak, jak sobie to wyobrażałem.
- Czyli?
- Czyli do dupy.
- Ach! Zapomniałam – zaśmiała się i ruszyła przed siebie, oczekując, że on zrobi to samo. – Ale chyba pamiętasz co ci mówiłam?
- Taa… będę miał jeszcze nie jednego przyjaciela. Nawet czterech, jak się postaram – uśmiechnął się półgębkiem i popatrzył swoimi niebieskimi oczami gdzieś w przestrzeń. Myślami wybiegł na przód. Nie wiedział jedynie, że o jego przyszłości nie decyduje on sam, tylko dziewczyna stojąca obok.

                                                                          ***
- To co robisz jest straszne – powiedział jej jakiś czas później Jake.
- To co ty chcesz zrobić, też – odrzekła.
- Boisz się czasem?
- Boję się zawsze.
- I to właśnie nas łączy – spojrzał jej głęboko w oczy, szukając potwierdzenia, które tak bardzo pragnął zobaczyć.




  • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

Jak widać mój ostatni komentarz pod postem nie był ani trochę przesadzony. Znowu wypadałoby przeprosić za późno dodany rozdział. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam... Za każdym razem obiecuję sobie, że kolejny pojawi się szybciej, a wychodzi jeszcze gorzej. Może to dlatego, że przechodzi mi ochota na pisanie. Trudno jest mi się zabrać. Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba i go skomentujecie. Naprawdę liczę na Wasze opinie! Piszcie cokolwiek, czy dobrze czy źle o tym opowiadaniu, ale piszcie! Proszę!
Pozdrawiam
A.

15 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) Mam nadzieję że kolejny pojawi się trochę szybciej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział po prostu bomba masz talent do pisania i nie przestawaj pisać. Każdy kto czyta tego bloga Cie kocha za to że jesteś i piszesz dla nas. Nieważne ile piszesz i ile my czekamy bo gdy już się doczekamy to jest mega wielkie zaskoczenie :D Pozdrawiam i wykorzystaj ten koniec wakacji jak najlepiej :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział boski, jak zawsze. Pozdrawiam i życzę dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski <3 Zapraszam do mnie xxforeverloveonedirectionxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiesz jak się ciesze , że wróciłaś!<3 /Mii

    OdpowiedzUsuń
  6. CUDO!!!!!!!!! Dziewczyno masz naprawde wielki taleny
    Nie moge się doczekać następnego rozdziału
    Nie przestawaj pisać :-) <3 :-D

    OdpowiedzUsuń
  7. Okej, wreszcie udało mi się dotrzeć do twojego bloga i tak oto jestem <3 przeczytałam te zaległe rozdziały i szczerze ci powiem, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Historia, którą wykreowałaś jest coraz bardziej niesamowita. Co prawda, trochę się w tym wszystkim gubię, zwłaszcza w tych zasadach związanych z przenoszeniem się do przeszłości, ale opisujesz to bardzo dokładnie, więc wystarczyło, bym się skupiła.
    Nie za bardzo podoba mi się fakt, że Thea tak po prostu wnika w ich życie. Niall ma przez to problemy, Louis też miał, bo o niej powiedział swoim kolegom. Wychodzi na to, że przez nią chłopcy stracili bardzo dużo. W końcu są to ich najlepsze lata, a to, że pojawia się jakaś dziewczyna, której nikt inny nie zna i mówi im, że kiedyś będą mieli czterech wspaniałych przyjaciół jest nieco dziwne. Ja na ich miejscu bym jej nie uwierzyła, ale kto ogarnie umysły takich dzieciaków? XD
    Masakrycznie przykro zrobiło mi się, gdy napomknęłaś o tym, że Liam nie miał wtedy w ogóle przyjaciół. I to akurat nie było spowodowane przez Theę. Za każdym razem, gdy widzę ten fakt gdziekolwiek - w internecie, książce - to zawsze jest mi tak bardzo brzykro.
    Pojawiło się kilka literówek w ostatnich czterech rozdziałach. Ze dwie lub trzy.
    Nie lubię Jake'a. Jest taki Ugh. Widzisz, nawet nie potrafię go określić. Ale wiem, że musiałaś go stworzyć, bo ta historia nie byłaby taka świetna, gdyby go nie było. I chcąc nie chcąc, muszę się z tym pogodzić xD
    Wybacz, że tak krótko, ale mój mózg już dzisiaj nie myśli, a chciałam skomentować zaraz po przeczytaniu, bo jutro mogłoby mi coś umknąć.
    Pozdrawiam, Asuria <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny mam nadzieje że dużo osób go skomentuje bo naprawdę warto poświęcić chociaż pół minuty na napisanie swojej opini/Martyna

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałaś nominowana do Liebster Award. :D Więcej szczegółów na moim blogu: http://hospitalfanfic.blogspot.com/2014/08/liebster-award.html


    Mam nadzieję, że to przeczytasz. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział! Dopiero teraz znalazłam te opowiadanie i jak na razie jest jedno z lepszych.
    Życzę weny pozdrawiam i nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej! Pisze do Cb po raz pierwszy. Na początku chciałabym Ci powiedzieć, bardziej napisać że live while we're Young był zajebisty na początku pomyślałam ze mało oryginalny ale jak zaczęłam czytać to nie mogłam się oderwać. Dzisiaj skończyłam czytać ten rozdział czekam na następny. Naprawdę podziwiam Cię za Twoje fanfiki. Ten jest porostu gsuwbdidbehsbshebsidndhshidbdixosbwo. Nie ma słów żeby go opisać. Dziękuję pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z tej okazji, iż piszesz fascynująco, zostałaś nominowana do Liebster Awards! Gratulacje, dokonałaś 'dobrej' roboty! :) Więcej info znajdziesz na mojej stronie. Jeśli zechcesz to poczytaj rozdziały. Pięknie piszesz, jeszcze raz, czekam na kolejny! http://fanfiction-zayn-malik-angel.blogspot.com/p/liebster-awards-1.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeeeeeju! Jaki świetny blog! OMG najlepszy jaki do tych czas czytałam <3 Masz wielki talent, naprawdę... Sorka serducho mi przyspieszyło i nie mogę się uspokoić XD Czekam na kolejny rozdział <3

    Ola xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Najlepszy rozdział jaki czytałam! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Piszesz znakomicie i wielu może Ci pozazdrościć talentu (nawet ja).

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K